Ponieważ moje doświadczenia z percepcją pozazmysłową rozpoczęły się tak naprawdę od doświadczenia tak zwanego zjawiska OOBE, czyli Out Of Body Experience (doświadczanie pobytu poza ciałem), na długo przed zajęciem się Remote Viewing, to dobrym pomysłem będzie omówienie tu pokrótce, jak te dwa sposoby percepcji pozazmysłowej się do siebie mają i dlaczego uważam, że interesując się OOBE, warto zająć się Remote Viewing.
Nie wszyscy fascynaci tematyki OOBE wiedzą, że najsłynniejszy w tej dziedzinie Instytut Roberta A. Monroe w USA w stanie Wirginia, zajmujący się badaniami nad OOBE – gościł również w ramach szkolenia osoby biorące udział w wojskowym programie Remote Viewing armii USA.
Oba te zjawiska mają ze sobą nieco wspólnego – w końcu w obydwu przypadkach nasza świadomość zdolna jest do postrzegania rzeczy znajdujących się w dowolnej odległości od fizycznego ciała postrzegającej osoby. Sprawdzano więc, jak włączenie elementów praktyki OOBE mogłoby się przysłużyć rozwojowi Remote Viewing.
OOBE to jednak nieco inne zjawisko. Polega ono na fizycznym doświadczeniu pełni oddzielenia świadomości od fizycznego ciała. W zjawisku OOBE osoba wyraźnie odczuwa, że je opuszcza, odkleja się od niego i, unosząc się poza nim w niefizycznej formie, może udać się w różne miejsca – zarówno postrzegając świat fizyczny, jak również przemieszczając się na zakresy rzeczywistości niefizycznych.
Wiele osób marzy o opanowaniu zdolności OOBE, utożsamiając je z poczuciem wolności od fizycznych ograniczeń oraz możliwością samodzielnego sprawdzenia wielu elementów istnienia poza materialną rzeczywistością.
Nie wszyscy badacze zjawiska OOBE doświadczali go jednak w ten sam sposób, mając pełne poczucie oddzielenia od fizycznego ciała.
Podczas gdy wspominany Robert A. Monroe opisał zjawisko OOBE, jakiego zaczął spontaniczne doświadczać i jakie z czasem nauczył się kontrolować, w fenomenalnej trylogii swojego autorstwa: Podróże poza ciałem, Dalekie podróże oraz Najdalsza podróż (warto czytać w tej właśnie kolejności) – tak niektóre osoby, próbujące doświadczyć OOBE, odkryły w tym sposobie również zdolność do przemieszczania świadomości i percepcji, nie tracąc wcale kontaktu z fizycznym ciałem i bycia obecnym oraz przytomnym w ciele fizycznym w czasie podróży.
Takim badaczem był np. Bruce Moen, którego książki stanowią ciekawe uzupełnienie do trylogii Roberta A. Monroe. Moen był w stanie postrzegać wszystko to, co osoba w stanie OOBE, jednak bez faktycznego opuszczania fizycznego ciała, a jedynie podróżując „mentalnie” (poprzez skupianie umysłu), i takiej też metody uczył.
Remote Viewing bliższe jest znacznie metodzie Bruce’a Moena, gdyż właśnie zakłada podróżowanie świadomością bez utraty kontaktu z fizycznym ciałem i jego świadomością.
Ma to szereg dodatkowych zalet praktycznych, które w moim odczuciu czynią z Remote Viewing jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze narzędzie rozwijania oraz użytkowania percepcji pozazmysłowej.
Otóż jednym z problemów ludzi zainteresowanych zdolnością mentalnych podróży i badania rzeczywistości, także pozafizycznej, za pomocą wglądu swoim umysłem – jest odróżnienie tego, co pochodzi z własnej wyobraźni od tego, co jest faktycznie percepcją pozazmysłową.
Jeśli bowiem np. teraz powiem Ci: „udaj się mentalnie i opisz mi okolicę wieży Eiffla lub to, co się znajduje gdzieś na Marsie” – to automatycznie przypomną Ci się zapewne zdjęcia, jakie widziałeś/widziałaś, filmy, Twoje własne domysły na temat możliwego wyglądu okolicy itd. Krótko mówiąc, uruchamia się momentalnie odtwarzanie z pamięci oraz domyślanie się z użyciem wyobraźni, a nie sama percepcja.
Tymczasem w Remote Viewing można sprawdzić te same rzeczy w sposób, który nie aktywuje ani odtwarzania z pamięci, ani nie rozbudza wyobraźni w trakcie trwania sesji, gdyż badamy dany cel „w ciemno” i dopiero po zakończeniu badania osoba dowiaduje się, co tak naprawdę sprawdzała. Dzięki temu wyniki są znacznie lepsze i bardziej wiarygodne.
Ponadto nauka Remote Viewing to nauka panowania nad własna percepcją. W Remote Viewing bowiem, jak w żadnej innej metodzie percepcji pozazmysłowej, kładzie się nacisk na zdolność świadomego zrozumienia zasady działania własnej percepcji oraz opanowania zdolności asertywnego, neutralnego postrzegania i panowania nad tym procesem.
Problemem wielu fascynatów zjawiska OOBE, którzy je praktykują, bywa to, że tracą oni często kontrolę nad tym procesem. Zaczynają opuszczać ciało nie tylko wtedy, kiedy tego chcą, ale często także wtedy, kiedy wcale tego nie chcą, zaś doświadczenia, jakie miewają, również bywają bardzo losowe i nie zawsze pozytywne. OOBE dla wielu osób przypomina rzucenie się na głębokie wody oceanu z prowizorycznym akwalungiem i zdawanie się na to, co akurat tam będzie – czy piękne koralowce i delfiny, czy może rekin – w praktyce OOBE większość osób bardzo mały nacisk kładzie na kwestie faktycznego bezpieczeństwa.
Tymczasem odpowiednio prowadzone Remote Viewing uczy mądrego, odpowiedzialnego i bezpiecznego stosowania percepcji pozazmysłowej w taki sposób, który zapewnia panowanie nad tymi zdolnościami i aktywowanie ich tylko wtedy, kiedy tego chcemy. To moim zdaniem ogromnie cenne i ważne dla ogólnego rozwoju człowieka.
Podsumowując, w Remote Viewing można sprawdzać i doświadczać wszystkiego tego, czego można doświadczyć w OOBE – jednak robi się to w bardziej kontrolowanych, bezpiecznych warunkach, zapewniających jednocześnie większą obiektywność i weryfikację percepcji pozazmysłowej.
Jakub Qba Niegowski